Nasza włoska kulinarna podróż kamperem!

Chwila minęłą od naszego 2-tygodniowego wyjazdu do Włoch, ale właśnie zebrałem się, żeby podzielić się z wami naszą trasą, miejscówkami i daniami, które grillowaliśmy. Był to w końcu wyjazd kulinarny i naszym celem było przygotowanie dań charakterystycznych dla danego regionu. Sporo osób pisało do mnie i do Pam o podzielenie się informacjami o kempingach itp. – stąd ten post!

czym jechaliśmy?

W podróż wyruszyliśmy naszym nowym campervanem, którego zbudowałem na bazie długiego Mercedesa Sprintera. Myślę, że sam temat budowy i tego co jest w środku zostawimy na inny wpis, ale dam wam trochę podstawowych informacji 🙂 Nowy kamper jest większy od poprzedniego. Zależało mi szczególnie na dużej przestrzeni bagażowej – naszą zajawką stały się motory, a oprócz tego wiecie jak to jest z dzieciakami, tych wszystkich rowerków, hulajnóg i innych dupereli zbiera się naprawdę sporo i fajnie mieć miejsce na to wszystko. Oprócz tego zmienił się też układ łóżek. Dzieciaki śpią na górze, nad “garażem”, a my rozkładamy aluminiowy stelaż na wejściu do vana i na to kładziemy materace. Nie śpimy tak jak poprzednio w poprzek busa (wtedy ogranicza nas szerokość samochodu), ale wzdłuż, dzięki czemu nasze łóżko ma jakieś 190×120 cm, a łóżko dzieci 180×160 cm. Taki układ okazał się super funkcjonalny jeśli chodzi o podróżowanie rodziną. Sam pomysł układu podpatrzyłem z busów żużlowców 😉 W naszym campervanie jest oczywiście lodówka, kuchenka gazowa, ogrzewanie postojowe i toaleta przenośna. Do podłączenia została mi tylko woda, ale bez tego da się podróżować i żyć w trasie – w końcu na kempingach są prysznice 😉

pierwszy przystanek – bergamo

Zawsze zakładamy, że w podróż wyruszymy z samego rana, ale za każdym razem wychodzi inaczej. W trasę wyruszyliśmy ok. 12.00 i musieliśmy jeszcze wjechać do Wrocławia odebrać agregat prądotwórczy (swoją drogą przydatna rzecz jeśli jest miejsce w kamperze – my potrzebowaliśmy go do grillowania w plenerze). Z Wrocławia wyjechaliśmy po 14.00. Po drodze zatrzymaliśmy się na noc w Irschenberg – na autostradowym zjeździe z fajnym parkingiem. Rano obudziliśmy się z bardzo fajnym widokiem 🙂 Do Bergamo dotarliśmy przed 15.00. Zatrzymaliśmy się na kempingu w mieście, ale było bardzo przyjemnie i tanio. Za dobę zapłaciłem całościowo 15 euro. Wychodząc z kempingu macie przystanek autobusowy i jest bezpośredni dojazd do samego centrum (zajmuje to 10-15 minut), więc śmiało można bezpiecznie zostawić kampera i ruszyć na zwiedzanie. Kemping nazywa się Area Camper Bergamo.

Sestri levante

Z Bergamo udaliśmy się mega krętą autostradą, pełną tuneli prosto nad morze, do Sestri Levante. Znaleźliśmy tam chyba tylko jeden kemping, w fajnej lokalizacji. To SantAnna – Beach Camping & Resort. Był to chyba najdroższy kemping na trasie i cena nie była adekwatna do warunków 😉 Zapłaciliśmy 47 euro za dobę. Kemping nie jest nad samym morzem, może przerazić wąski dojazd, standard sanitariatów też nie był najwyższy. Ale była to jedyna opcja więc nie narzekamy, a jedynie informujemy jak jest 🙂 Samo miasteczko jest przepiękne – polecamy wybrać się pod kościółek usytuowany na wzgórzu w mieście – widoczek stamtąd jest mega! Tutaj koniecznie spróbujcie Focacci – to w tym regionie jest najlepsza 😉

wyspa elba

Naszym kolejnym przystankiem, dzięki waszemu głosowaniu na instagramie była wyspa Elba. Musieliśmy dostać się do Piombino i stamtąd promem na wyspę. Cena biletu może zaskoczyć – zapłaciliśmy za vana i naszą czwórkę ok. 750 zł w dwie strony. Dotarliśmy tam 30.03 i byliśmy do 1.04, więc akurat przed sezonem i WSZYSTKIE kempingi były jeszcze nieczynne. Tzn. niektóre otwierały się dopiero w dniu w którym wyjeżdżaliśmy ;p Ale nie przeszkodziło nam to i mieliśmy bardzo fajny czas na wyspie! Spaliśmy dwa razy na dziko i nikt nam w tym nie przeszkodził. Pierwszą nockę spędziliśmy na wyjeździe z Porto Azzurro, na plaży. Kolejną nockę na parkingu przy morzu w Capoliveri – nikogo tam nie było a widok z góry na morze i ląd w oddali był sztosem! Jeśli chodzi o fajne miejscówki na wyspie: Porto Azzurro (fajny klimat był u pana Giuseppe na pizzy), Capolivieri na wzgórzu i Portoferraio czyli największe miasto wyspy i miasto Napoleona. Tutaj też sporo spacerowaliśmy po starym mieście i zjedliśmy kolejną przepyszną pizze w Castagnacciaio.

Manciano – toskania

Naszym kolejnym celem była Toskania. A dokładniej okolice Terme Di Saturnia czyli naturalnych źródeł termalnych. Znaleźliśmy bardzo fajny kemping praktycznie zaraz przy termach – Area Attrezzata Camper del Pinzi. Super kemping, spokojny, otoczony toskańskimi polami i tani – zapłaciliśmy tam 18 euro za dobę. Pieszo do term jakieś 15-20 minut idąc z dziećmi 😉 Te naturalnie gorące źródła to oczywiście punkt obowiązkowy. Są darmowe i jest tam niesamowity klimat. Przy starym budyneczku znajdują się naturalne baseny z gorącą wodą, każdy znajdzie miejsce dla siebie.

rzym, ostia

Teraz gratka dla miłośników włoskiego kina, a właściwie włoskiej produkcji Netflixa – Suburra. Wybraliśmy kemping w Ostii, na obrzeżach Rzymu właśnie dla miejscówek z tego serialu. Kemping był dla nas dużym zaskoczeniem i początkowo nie wiedzieliśmy jak na niego wjechać. To dosłownie ogród w mieście, który stworzono w klimacie Boho. Poza nami był tam tylko jeden kamper i to tylko na noc. Bardzo przyjazny właściciel, ale minusem była mała łazienka i ciepła woda tylko przez 3 minuty (ale to z powodu małego bojlera i trzeba było czekać aż kolejna porcja wody się nagrzeje). Daję temu miejscu duże nadzieje na przyszłość, bo jeśli szukacie spokojnego, klimatycznego kempingu na przedmieściach Rzymu to jest to bardzo fajna opcja. Dzieci stwierdziły, że był to najlepszy kemping – jest ogromny plac zabaw 🙂 Kemping nazywa się Boho Garden. Do lokalizacji serialowych mieliśmy naprawdę niedaleko. Jeśli chodzi o zwiedzanie Rzymu – nie próbujcie nawet szukać miejsca parkingowego kamperem. Szkoda czasu. Odrazu udajcie się na kemping w środku miasta (spoko kemping, ale bez sanitariatów, więc jeśli chcielibyście zostać tam na noc fajnie mieć chociaż swój kibelek) – Camper Stop Area przy via appia antica. Po wyjściu z kempingu też jest autobus do samego centrum. Rzym jak to Rzym – jest przecudowny i warto poświęcić chociaż dwa dni na zwiedzanie.

orvieto

Z Rzymu udaliśmy się do Orvieto – fajny, aczkolwiek betonowy kemping przy lini kolejowej i autostradzie: Area Sosta Camper. Niedrogi i super warunki w sanitariatach. Tam też skorzystaliśmy z pralki i suszarki żeby ogarnąć tematy prania. Do kolejki, która podwiezie nas do centrum starego miasteczka jest z kempingu 5 minut. Polecamy zwiedzić to małe miasteczko! Kawka przy Duomo di Orvieto ma klimacik! Spróbujcie koniecznie ich lokalnego przysmaku – trufli.

certaldo

I znowu Toskania! Tym razem mekka czerwonej cebuli. Zatrzymaliśmy się na agroturystycznym kempingu Agricamping Poggio Ai Pini – przefajny właściciel, wokół, na toskańskich wzgórzach drzewka oliwne, winorośla. Sielanka na maksa. Koniecznie spróbujcie lokalnego wina, oliwy i marmolady z wina. W połączeniu ze świeżą ricottą i na rogaliku robi robotę! Tutaj też stare miasto umiejscowione jest na wzgórzu, do którego dowiezie nas kolejka. Na ryneczku wpadnijcie na lody cebulowe 😉

piza

Jadąc dalej w stronę Florecji, odbiliśmy trochę i wjechaliśmy do Pizy. To też miejscówka, którą szkoda pominąć 😉 Uważajcie tylko na naciągaczy, którzy zagadują i wciskają do rąk różne rzeczy, za które trzeba potem płacić. I uwaga, bo my to pominęliśmy – w okolicy jest też muzeum Vespy. Teraz na pewno byśmy tam wpadli 😉

florencja, fiesole

Samej Florencji nie udało nam się zwiedzić – ogromne miasto z wieloma ograniczeniami dla kamperów. Odrazu udaliśmy się na samą górę wzgórza nad Florencją, do Fiesole. Znaleźliśmy tam kemping w widokiem na całe miasto. Camping Village Panoramico.

Bardolino, jezioro garda

No i nasz ostatni przystanek i wielkie rozczarowanie. Bardolino nad jeziorem Garda. Dlaczego rozczarowanie? Liczyliśmy na klimatyczne, włoskie miasteczko nad jeziorem, a trafiliśmy do kurortu dla starszych niemców. Nawet w sklepach czy na kempingu mówiono do nas po niemiecku. Słabo. Wybralibyśmy teraz inną miejscowość nad tym jeziorem – pewnie po jego drugiej stronie 😉 Samo miasteczko bardzo fajne i kemping znaleźliśmy też ciekawy z widokiem na jezioro: Camping San Nicolo. Jeśli chodzi o dobre jedzenie wejdźcie koniecznie do Corte S. Giovanni 😉

grillowvanie

Jeśli chodzi o przyszności, które miałem przyjemność grillować we Włoszech, to TUTAJ znajdziecie wszystkie przepisy 🙂

 

Komentarze